Diakonom "nakłada się ręce nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi. Umocnieni bowiem łaską sakramentalną, w posłudze liturgii, słowa i miłości służą Ludowi Bożemu w łączności z biskupem i jego prezbiterium" . Święty stan diakonatu od zarania okresu apostolskiego cieszy się w Kościele katolickim wielkim szacunkiem . Samo rozróżnienie na przestrzeń sacrum i profanum jest nietrafione. Chrystus przełamuje ten podział. Wszystko, co nie jest grzechem, jest potencjalnym sacrum. Grzech jest profanum, bo oddziela od Boga - rozmowa z ks. dr. Grzegorzem Strzelczykiem. Rzadko patrzymy na Chrystusa jako kapłana, tymczasem jest w Biblii księga, która mówi prawie wyłącznie o tym - List do Hebrajczyków. To chyba dobry punkt wyjścia do rozmowy o kapłaństwie Chrystusa. Dobry i niedobry zarazem. Dlaczego niedobry? Ponieważ List do Hebrajczyków wychodzi od wizji kapłaństwa związanej ze Starym Testamentem. W nim kapłan pośredniczył w składaniu ofiar i na tym zasadniczo wyczerpywały się jego funkcje. Chrystologia Listu do Hebrajczyków eksponuje zatem bardzo mocno tylko ten jeden z elementów Chrystusowego kapłaństwa, słabiej podkreślając inne aspekty działania Jezusa. W chrześcijaństwie jest pewien problem z przejściem między rozumieniem kapłaństwa w Starym Testamencie i Nowym. Posługa Nowego Przymierza jest zdecydowanie mniej rytualna; składanie ofiary nie jest główną funkcją biskupów i prezbiterów. Pojawił się jednak moment w historii Kościoła, kiedy wydawało się, że tak właśnie jest. Istnieli wtedy kapłani altaryści, którzy mieli beneficjum tylko po to, by odprawiać Mszę świętą, nie mieli przez to żadnej odpowiedzialności pasterskiej. Dlaczego tak się stało? Było to, po pierwsze, związane z pojawieniem się w księgach pokutnych tzw. tabel konwersji pokut. Na końcu takiej księgi znajdowała się tabelka, w której można było np. zastąpić jakąś praktykę pokutną wykupieniem u prezbitera pewnej liczby Mszy świętych. Po drugie, łączyło się to z ofiarowywaniem Mszy za zmarłych. Osoba zamożna dawała przykładowo wieś na utrzymanie księdza, by ten odprawiał Msze św. za zmarłych z jej rodziny. Jaki był tego efekt? Spora część prezbiterów zajmowała się tylko i wyłącznie ołtarzem, a wierni mieli mylne wyobrażenie, że do tego sprowadza się posługa kapłana. Tymczasem funkcja prezbitera, czyli "starszego", nie wiąże się wyłącznie z kultycznym wymiarem. Z czym więcej? Z gromadzeniem wiernych i głoszeniem Dobrej Nowiny. Co robi Chrystus na początku swej działalności? Zbiera wokół siebie uczniów i buduje wspólnotę, co-jak wiemy-wcale nie było takie proste. Apostołowie mieli zarówno różne charaktery, jak i różne wizje teologiczne (np. zelotyzm). Jezusowi jednak się udało i właśnie dlatego jesteśmy dziś Kościołem. Oczywiście do pełni naszego uczestnictwa prowadziły śmierć, zmartwychwstanie Chrystusa i zesłanie Ducha Świętego, ale początek, niejako punkt wyjścia, stanowiło zebranie konkretnych ludzi. Tym, wokół czego Kościół się organizuje, jest obecność Jezusa. Ciekawe, że Ewangelie właściwie nie dają żadnego wyjaśnienia, dlaczego uczniowie poszli za Jezusem. To prawda… Przypomina to wręcz - posłużę się przykładem z fizyki - sytuację, w której ciało o pewnej masie przyciąga inne na zasadzie siły grawitacji. Intensywność doświadczania Boga wokół Jezusa była tak wielka, że wręcz trudno było się temu oprzeć. Czynnikiem, który scala uczniów, jest najprawdopodobniej działanie Boga w Jezusie - po prostu. I tu dochodzimy do czegoś bardzo ważnego: prowadzenie ludzi do Boga owocuje jednością między nimi. Im bliżej jesteśmy Boga, tym bliżej jesteśmy siebie nawzajem. Dzięki Chrystusowi Kapłanowi odnajdujemy się jako chrześcijanie w jednym miejscu, w jednym Ojcu. Jest to możliwe również dlatego, że zostały nam odpuszczone grzechy. Gromadzenie wspólnoty dokonuje się bowiem zarówno przez głoszenie Dobrej Nowiny o pojednaniu, jak i przez dokonanie tego pojednania. Paradoksalnie jednak przebaczenie głoszone przez Jezusa jest tym elementem Jego nauczania, który bardzo trudno nam przyjąć. Dlaczego? Bo mamy problem, z uwierzeniem, że Bóg naprawdę chce nam przebaczyć. Ewangelia mówi niejako: "Cokolwiek byście zrobili i cokolwiek by wam zrobili, to waszym zadaniem jest pojednanie". Pojednanie między nami Jezus wyraźnie wiąże z przebaczeniem, które zostało nam dane. Przypomnijmy sobie przypowieść o nielitościwym dłużniku. Król daruje słudze dziesięć tysięcy talentów, ale ten nie chce podarować swojemu dłużnikowi stu denarów. Kiedy dowiaduje się o tym władca, wzywa sługę i mówi do niego: Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś się ulitować nad swym współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (Mt 18,32n). Bóg wychodzi do nas z przebaczeniem, Chrystus je ogłasza i przynosi przez swoją śmierć oraz zmartwychwstanie. Więc ja, któremu darmo przebaczono, powinienem - mocą tego przebaczenia - przebaczać dalej. Fundamentalnym zadaniem chrześcijaństwa jest jednanie: Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania (2 Kor 5,18n). Podobnie jak w Ojcze nasz: "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". To bardzo niebezpieczna modlitwa, bo pojawia się w niej warunek. Czasem powinniśmy się mocno zastanowić, o co tak naprawdę Boga prosimy. Jako chrześcijanie mamy udział w kapłaństwie Chrystusa? Co to dla nas znaczy? Kapłaństwo w ścisłym sensie, czyli takie, które składa materialne ofiary, skończyło się wraz ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa, nowe - rozszerza się na wszystkich chrześcijan. Kult w duchu i prawdzie jest sprawowany przez każdego z nas osobiście. Oznacza to, że wszystko w naszym życiu ma znaczenie kultyczne. Każdy akt, w którym oddaję moje życie za i dla innych, jest aktem świętym, sakralnym, kapłańskim. Jedynym pośrednikiem między nami a Bogiem jest jednak Chrystus. Nie ma innego. W związku z tym nie ma już kapłaństwa pośredniczącego. Kapłaństwo służebne nie pełni takiej funkcji? Często wydaje się nam, że istnieje pewna hierarchia kapłaństwa czyli najpierw jest kapłaństwo Chrystusa, potem pośredniczące kapłaństwo prezbiterów, a na końcu powszechne Ludu Bożego. To na swój sposób byłoby dla wiernych bardzo wygodne, bo czyni z księży specjalistów od kontaktów z Bogiem i daje pewną kontrolę nad zbawieniem; pozwala pomyśleć: "Dałem przecież ofiarę na Mszę". Jeżeli tak bardzo zależy nam na stworzeniu jakiejś hierarchii, to wygląda ona następująco: na szczycie jest kapłaństwo Chrystusa, a potem, z chrztu wynikające, kapłaństwo powszechne. W nim niektórzy są w szczególny sposób powołani do tego, by mu służyć, ale pozostając w jego środku - oni przyjmują sakrament święceń. Jan Paweł II w adhortacji o formacji duchownych Pastores Dabo Vobis pisze jasno, że kapłaństwo sakramentalne prezbiterów zostało ustanowione na służbę powszechnemu. Jako osoba po święceniach jestem od tego, żeby od rana do wieczora biegać za wami i starać się, żebyście w tym Kościele zostali, żebyście odkryli, że to miejsce dla Was. Więcej, mam być- niczym Chrystus - gotowy oddać za was swoje życie. Ksiądz nie jest bardziej kapłanem niż tzw. świecki? Kapłaństwo służebne różni się od powszechnego istotą, a nie stopniem. Tak mówi Sobór Watykański II. Różnica jest związana przede wszystkim z sakramentalnością. Na mocy sakramentu święceń moje kapłaństwo jest jakby podwojone. Jedno jest chrzcielne i jest związane bardziej z moim zbawieniem, a drugie służebne i jest związane bardziej z waszym zbawieniem. Czy ja jestem bardziej kapłanem? Mogę się z tym zgodzić, jeżeli decyduje o tym przyjęcie sakramentów. Nie mogę jednak przystać na stwierdzenie, że jako świeccy nie jesteście kapłanami w pełni. Jesteście. Wobec tego co my, świeccy, jako kapłani powinniśmy robić? Chrystus złożył jedyną skuteczną ofiarę raz na zawsze i my, na mocy chrztu, w niej uczestniczymy. Mógłbym pościć przez milion dni, a moja ofiara nie miałaby żadnej zbawczej skuteczności, gdyby nie ofiara Chrystusa. Także ofiara, którą sprawują kapłani na mocy święceń, nie mogłaby być złożona - nie miałaby żadnej mocy bez ofiary Chrystusa. Kiedy sprawujemy Eucharystię, nie wydarza się właściwie nic nowego. Raczej jedyna Ofiara Jezusa Chrystusa się uobecnia i my się wraz z tąofiarąjuż złożoną i skuteczną, teraz oddajemy Bogu. Przeakcentowaliśmy naszą aktywną rolę, stąd czasem na kazaniach takie heretyckie sformułowania, jak: "dziś składamy ponownie tę Najświętszą Ofiarę". Podczas Mszy w żaden sposób nie powtarza się ofiary, bo ona jest jedna, ani my sami jej nie składamy. Położenie akcentu na to, że to my składamy ofiarę, wynika z przekonania, że aby zbawienie się dokonało, my musimy coś zrobić. Najtrudniej jest nam się pogodzić z jego darmowością. Chętnie zgodzilibyśmy się na wszystkie inne wersje zbawienia, w których trzeba coś konkretnego zrobić. To jest paradygmat Naama-na. Ten trędowaty dowódca wojsk syryjskich nie chciał przystać na słowa Elizeusza, że jedyne, co ma zrobić, aby wyzdrowieć, to obmyć się w Jordanie. Zakładał, że musi zrobić jakieś straszne czary, podjąć jakiś niesamowity wysiłek. Jest w nas wiele pozostałości myślenia magicznego z czasów, kiedy biegaliśmy po lasach i baliśmy się burzy. "Zarżniemy zwierzę, rozlejemy krew, zatańczymy, to w nas piorun nie uderzy. A jak zarżniemy drugie, to piorun uderzy w wioskę sąsiadów". Tymczasem jako chrześcijanie stajemy wobec daru, uczestniczymy w zwycięstwie Chrystusa, które stało się dla nas sakramentalnie obecne. Co mamy zrobić? Nawrócić się i uwierzyć. Nic więcej. Ale to jest właśnie niełatwe. Ojciec Kłoczowski OP mówił kiedyś, że Tertulian mylił się, twierdząc, że "dusza ludzka jest z natury chrześcijańska", tak naprawdę "dusza ludzka jest z natury religijna". Obawiam się, że o. Kłoczowski ma rację. Liturgia i posługa kapłańska są straszliwie narażone na magiczne myślenie. Często ludzie zamawiają Msze właśnie dlatego, że według nich to najbardziej skuteczne czary, jakie posiadamy, choć na pewno nie użyją tych słów. Takiemu myśleniu sprzyja obwarowanie Mszy mnóstwem rubryk - może się wydawać, że jest jak z zaklęciami: skuteczność zależy od precyzyjnego powtarzania. Jestem przekonany, że wynika to z dobrych intencji, bo dbanie o liturgię jest czymś naprawdę ważnym, przecież nie mamy nic cenniejszego niż Ciało i Krew Chrystusa. Można sobie jednak wyobrazić kogoś, kto tak dba o swoje wypucowane mieszkanie, w którym każda rzecz ma swoje miejsce, że nikogo do niego nie wpuszcza. Każdy gość jest potencjalnym "burzycielem". Kiedy wpuszczamy wszystkich, to jeden śmierdzi, drugi ziewa, trzeci przyprowadza ze sobą dziecko, które biega. Koniec z harmonią. Mamy wybór: albo idealna liturgia, albo żywi ludzie na liturgii. W czasie dużych średniowiecznych zgromadzeń liturgicznych, w których uczestniczył prosty lud, a w wersji średniowiecznej to był naprawdę prosty lud, posadzkę kościoła wysypywano piachem albo trocinami. Po co? Wielkie liturgie trwały kilka godzin, a nie zawsze ze środka katedry dało się w razie potrzeby wydostać na zewnątrz... Potem trociny czy piach wymiatano z kościoła i znów było czysto. Smród musiał bywać straszny, by go neutralizować montowano olbrzymie kadzielnice u sufitu kościołów - w Santiago de Compostella można taką do dziś oglądać. Czy taki stan rzeczy uwłaczał godności Eucharystii? Nie. Sytuacja ta irytowała oczywiście tych, którzy stali przy ołtarzu. Stąd tendencja, żeby odgradzać przestrzeń sacrum od ludu. Kapłan to przecież ten, który łączy, a nie dzieli. Już samo rozróżnienie na przestrzeń sacrum i profanum jest nietrafione. Chrystus przełamuje ten podział. Wszystko, co nie jest grzechem, jest potencjalnym sacrum. Grzech jest profanum, bo oddziela od Boga. Mam wrażenie, że w środowiskach tradycjonalistycznych ksiądz również dziś staje się kimś, kto przede wszystkim przewodniczy Ofierze Chrystusa... Jest to o tyle dziwne, że jeśli weźmiemy katechizm trydencki, to aspekt ofiarniczy Mszy nie jest jedynym wymienionym, pojawia się wręcz jako ostatni. Dokumenty Soboru Trydenckiego mają tylko jeden dekret o ofierze, a w sumie zajmują się Eucharystią w czterech dokumentach. Podobnie posługa kapłańska nie ogranicza się w dokumentach soborowych do aspektu ofiarniczego. Sobór Trydencki sprowadził ją tak naprawdę z powrotem "na ziemię", zbliżając do posługi Chrystusa. Przypomniał, że nie wolno kapłanom zaniedbywać głoszenia Słowa Bożego, co było szczególnie ważne w kontekście protestantyzmu, i wzmocnił wspólnototwórcząfunkcję pasterzy, chociażby przez nakazanie biskupom rezydowania w diecezji. Dla wielu z nich było to szokujące. Dotąd mieszkali często poza diecezją, w swoich posiadłościach. Sobór Trydencki przygotował de facto grunt pod Sobór Watykański II, który akcent na wspólnototwórczą funkcję kapłanów położył jeszcze mocniej. W katechizmie trydenckim jest jednak fragment - moim zdaniem nieco kontrowersyjny - w którym prezbiter jest postrzegany jako pośrednik, pojawia się nawet to słowo. Trudno to pogodzić z Listem do Hebrajczyków czy z Pierwszym Listem do Tymoteusza (2,5), gdzie czytamy, że jeden jest tylko Pośrednik między Bogiem i ludźmi. Kapłan działa jednak in persona Christi. Ale tylko w określonych momentach. Kiedy siedzi przed telewizorem i naciska guzik pilota, to nie robi tego in persona Christi; co innego podczas sprawowania sakramentów. W czasie konsekracji jego działanie sprzężone jest sakramentalnie z działaniem Chrystusa. W tym momencie jest dwóch działających. Główną przyczyną sprawczą tego, że Chrystus "zaistnieje" na ołtarzu, jest oczywiście Bóg, natomiast prezbiter jest przyczyną narzędziową, bez której nie ma skutku. On także musi działać, żeby skutek mógł zaistnieć. Tak samo jest przy odpuszczaniu grzechów. W obu przypadkach - podczas Eucharystii i podczas spowiedzi - kluczowe słowa wypowiadane są w pierwszej osobie: "To jest ciało Moje" i "Ja odpuszczam tobie grzechy". Wypowiadając je jako ksiądz, mam oczywiście świadomość cytatu, niemniej dwuznaczność tego momentu wskazuje na bycie in persona Christi. Wymawiam te słowa w imieniu Chrystusa, ale jakoś i w swoim imieniu. Czy głoszenie Słowa Bożego odbywa się również in persona Christi? Do pewnego stopnia na pewno tak. Duch Święty jest zaangażowany w głoszenie na tyle, na ile pozwala Mu współpraca osoby głoszącej. Jan Paweł II pisał w Pastores Dabo Vobis, że prezbiter jest sakramentalnym uobecnieniem Jezusa Chrystusa. Uobecnia Chrystusa przez czynności sakramentalne oraz naśladowanie Jego życia. Może więc Go zarówno zakrywać, jak i odsłaniać. Przywiązanie do liturgii w formie nadzwyczajnej, w której każdy gest celebransa jest dokładnie opisany i brakuje miejsca na "improwizację", może wynikać z pragnienia, żeby kapłan jak najmniej zasłaniał sobą Chrystusa… O ile mi wiadomo, żaden mszał nie spadł z nieba, czyli jest efektem określonego czasu, określonej ludzkiej mentalności. Rubryki przecież ktoś napisał. Czytamy np. w rubryce: "kapłan rozkłada ręce". Kto ustala, jak ten gest ma wyglądać? Umówmy się, że zrobił to jakiś liturgista. Stwierdził, że rozkładamy ręce na 30 cm od tułowia. Na jakiej podstawie tak zdecydował? Objawienia prywatnego, własnej wrażliwości? Jeżeli sprawuję Eucharystię bez udziału wiernych, to ten gest jest właściwie moim prywatnym gestem. Nie ma zewnętrznego znaczenia, nie ma nikogo, kto mógłby go odczytać. Do kogo wtedy kieruję słowa: "Pan z wami"? Inaczej jest, kiedy celebruję Mszę w kościele z ołtarzem ustawionym centralnie, wokół którego zgromadzeni są ludzie. Wtedy gest "Pan z wami", żeby coś mówił, może wyglądać nieco inaczej. Kiedyś księża byli słabo wykształceni i trudno było od nich oczekiwać, że w dobrze rozumieją, co sprawują. To był jeden z powodów, dla którego po Trydencie ujednolicono liturgię łacińską, a w formacji kładziono akcent na odprawianie Mszy dokładnie według przepisów. Wtedy były szanse, że to w ogóle będzie sakrament. Te czasy szczęśliwie minęły, a zatem ten rodzaj myślenia o liturgii nie musi być najważniejszy. W tym miejscu pojawia się problem swoistego pojmowania liturgii: oddawanie czci Bogu wymaga określonej sekwencji gestów i słów. Jakiekolwiek odstąpienie od niej jest naruszeniem Bożej czci. Takie myślenie sięga korzeniami do religii magicznych, o których już mówiliśmy. Chrześcijaństwo w swoim rdzeniu nigdy wewnątrz takiej koncepcji - nawet wtedy, kiedy panowało szaleństwo przepisów - nie tkwiło. Mamy jednak kanon, który jest niezmienny? Tak, są słowa, których nie wolno zmieniać. Co do tego nie ma wątpliwości. Wierni muszą wiedzieć, czy mają podczas Mszy do czynienia z konsekracją, czy nie. Jeżeli każdy będzie używał innych słów, to stracimy pewność, czy pochodzą one od Chrystusa. Pamiętajmy jednak, że czym innym jest sakrament, a czym innym forma jego sprawowania. Sobór Trydencki mówi, że Kościół posiada władzę nad wszystkim, co nie jest istotą sakramentu. W związku z tym może tak naprawdę przepisywać mszał dowolnie. Oczywiście byłoby to dość nieroztropne, ale jeśli zaistnieje uzasadniona potrzeba, powinien to robić. Skoro duchowni są prawdopodobnie tak dobrze wykształceni jak nigdy dotąd, to czy nie mamy prawa oczekiwać od nich tego, że poradzą sobie np. z doborem modlitwy eucharystycznej, z doborem prefacji z większego zasobu, po to żeby ci, którzy uczestniczą we Mszy, jak najlepiej przeżyli istotę tego, co jest sprawowane? Chodzi o to, że jeżeli są do wyboru dwie modlitwy eucharystyczne o tajemnicy pojednania, a na Mszy zgromadziła się wspólnota wychodząca z poważnego konfliktu, to mogę użyć modlitwy, która będzie pomagać w rzeczywistym pojednaniu, a tym samym w owocniejszym przyjęciu sakramentu. Czy w ten sposób liturgia nie staje się teatrem jednego aktora -księdza? A kto jest odpowiedzialny za wspólnotę? Ryt? On nie podejmuje żadnej decyzji, to prezbiter stanie przed Sądem i zda sprawę z tego, jak przewodził powierzonym mu ludziom. Nie słyszałem, żeby duchowni mieli być rozliczani przez Boga z wierności rubrykom. Kiedyś jednak każde odstępstwo od rubryk było grzechem ciężkim. Dlaczego liturgia była obwarowana tyloma grzechami? Jako ksiądz widziałem, co się czasem dzieje z Eucharystią we wspólnotach księży, gdzie sprawuje się Msze indywidualnie, bez udziału wiernych. Zrozumiałem wtedy, po co te obwarowania: żeby księża porządnie celebrowali Eucharystię. Gdyby nie strach przed grzechem, część z nas byłaby w stanie odprawić Mszę w pięć minut. To, co mówię, jest okropne, ale to prawda. Dziś na szczęście Eucharystia bez ludu nie powinna być w ogóle sprawowana. Dzięki temu liturgia wraca do swoich źródeł, do interakcji; leitos ergon oznacza "dzieło wspólne". Dwudziestowieczna (bo przecież rozpoczęta jeszcze przed Soborem Watykańskim II) reforma liturgii wzięła się w dużej mierze ze świadomości historycznej. Ludzie zaczęli badać źródła. Porównywać to, co było, z tym, co jest, i pytać, skąd wzięły się pewne gesty, znaki. Odkryto, że wiele z nich, choć uświęconych jakąś wielką tradycją, pojawiło się zupełnie przypadkowo i pierwotnie miało zupełnie inne znaczenie niż teraz. Postanowiono odsłonić istotę liturgii, sprowadzić ją do spraw esencjonalnych. Problem w tym, że w krajach, w których radykalnie okrojono liturgię, np. w Holandii, kościoły szybko opustoszały... Odchodzenie z Kościoła we Francji, Holandii, Belgii i w Niemczech nie zaczęło się od Soboru Watykańskiego II. Tam problemy pojawiły się wcześniej. Jedna hipoteza mówi, że zmiany były źródłem wszelkiego zła, a druga, że zmiany przyszły za późno. Co by było, gdybyśmy w XIX w. zreformowali liturgię i nie dopuścili do "zabetonowania" teologii? Co by się stało, gdyby zmiany przyszły sto lat wcześniej? Proszę zwrócić uwagę na to, że ta sama reforma była wprowadzana w Polsce, opóźnionej cywilizacyjnie w wyniku wojen i totalitaryzmów o kilkadziesiąt lat w stosunku do Zachodu. Czy w polskim Kościele wprowadzenie reformy soborowej doprowadziło do kryzysu? Wydaje się, że wręcz odwrotnie... No właśnie. Jeżeli dziś, kiedy zmiany cywilizacyjne dotarły i do nas, istnieje jakieś żywe chrześcijaństwo, to właśnie dzięki soborowi. Dzięki niemu mamy więcej narzędzi do pracy, do ewangelizacji, do tego, by opierać się złym tendencjom w kulturze. Wyobraźmy sobie, że nic się nie wydarzyło, że funkcjonujemy obecnie wyłącznie wewnątrz dawnej liturgii i teologii, nie ma ruchów poza Akcją Katolicką i Sodalicją Mariańską... Trzeba jednak dodać, że rewolucja kontrkulturowa pojawiła się, kiedy Sobór rozbudził już pewne nadzieje, ale nie dał jeszcze dokumentów wykonawczych. Wielu duchownych doszło do wniosku, że skoro ludzie uciekają z Kościoła, to nie ma co czekać na dokumenty, trzeba coś zmieniać samemu. Na podstawie tego, co usłyszeli w radiu albo przeczytali w gazetach o Vaticanum II, zaczynali "reformować". A kiedy doszły do tego zmiany w myśleniu wywołane przez rewolucję, w wielu miejscach doszło do prawdziwej katastrofy. Ale czy to była reforma Soboru? Na pewno nie. ks. dr Grzegorz Strzelczyk, teolog dogmatyczny, chrystolog, prodziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. pomocnik w kościele - krzyżówka. Lista słów najlepiej pasujących do określenia "pomocnik w kościele": TACA AKOLITA DIAKON KAPŁAN DIAK KSIĄDZ SUFRAGAN WIKARIUSZ PREFEKT DZIEKAN LEKTOR CZŁOWIEK FARA KATEDRA BAZYLIKA LAIKAT ŚWIĘTY POMAGIER ASYSTENT KOLEKTA. Słowo. Określenie. Trudność. Przewodniczący Episkopatu przypomniał Dyrektorium Ekumeniczne, które mówi o możliwości korzystania przez nie-katolików z trzech sakramentów w Kościele katolickim pod określonymi katolicki zgadza się, by wierni prawosławni mogli przyjąć sakrament pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych w ściśle określonych okolicznościach, w sposób wyjątkowy, czyli jednorazowy, i pod pewnymi warunkami. Może to mieć miejsce w przypadku, gdy wierny bardzo pragnie przyjąć dany sakrament (np. w sytuacji zbliżającej się śmierci), ale ze względu na istniejącą przeszkodę fizyczną lub moralną (jeśli chodzi o sakrament pojednania lub chorych) nie może tego uczynić w swoim Kościele. W takiej sytuacji, jeżeli dobrowolnie zwróci się z prośbą do katolickiego szafarza o udzielenie danego sakramentu, wyzna wiarę i będzie należycie dysponowany, wówczas kapłan ma obowiązek udzielenia mu sakramentu. Powinno się jednak zachować daleko idącą delikatność i wykluczyć, najmniejsze nawet, podejrzenie o jakąkolwiek formę prozelityzmu, przyciągania lub zachęcania wiernych prawosławnych (ale także wiernych innych Kościołów) do przystępowania do sakramentów w Kościele prawosławny, który przystępuje do komunii świętej w Kościele katolickim, zobowiązany jest do zachowania dyscypliny sakramentalnej, jaką przepisuje dla tego sakramentu Kościół prawosławny, czyli do konieczności spowiedzi przed Eucharystią i obowiązku postu eucharystycznego, który zwyczajowo trwa od północy do czasu jej przyjęcia. Ponieważ sakrament pokuty nie określa tożsamości kościelnej penitenta, dlatego kapłani katoliccy, jeżeli są o to proszeni, mogą być spowiednikami czy kierownikami duchowymi zarówno wiernych prawosławnych, jak i również członków innych teologia Eucharystii podkreśla ścisły związek Eucharystii z tajemnicą Kościoła, zwana Boską Liturgią stanowi centrum życia Kościoła. Kościoły wschodnie posiadają prawdziwe sakramenty kapłaństwa i Eucharystii. Dlatego katolik, który nie ma możliwości dotrzeć do własnego szafarza, może przyjąć Eucharystię (także sakrament pokuty i namaszczenia chorych) w Kościele prawosławnym. Ta możliwość jest jednak tylko teoretyczna, ponieważ dla prawosławnych przyjęcie Komunii w cerkwi oznacza przejście na prawosławie! Z tego względu katolik nie powinien przystępować do Komunii św. w Kościele prawosławnym, bo może to przyczynić się do powstania niepotrzebnych nieporozumień i również kapłan katolicki może udzielić Komunii świętej prawosławnym, gdy sami o to proszą i są odpowiednio przygotowani. Jednakże prawosławny przystępujący do Komunii św. w świątyni katolickiej w oczach prawosławnych przechodzi na katolicyzm. Dlatego też nie powinno się namawiać prawosławnych chrześcijan do przyjmowania Komunii św. w Kościele więc, jeśli wierni należący do Kościoła prawosławnego proszą o Komunię św., to trzeba im wytłumaczyć tę sytuację. Należy im podać adres do najbliższej cerkwi. Zdaniem abp. Gądeckiego nie powinniśmy prawosławnych przeciągać do Kościoła katolickiego, wykorzystując ich niewiedzę. Abp Gądecki podkreślił, że jak najbardziej należy troszczyć się o uchodźców z Ukrainy pod kątem duchowym i nasi duszpasterze powinni być otwarci na ich potrzeby. W Poznaniu np. zostaną przygotowane dla uchodźców z Ukrainy specjalne ulotki, które będą zawierać adresy cerkwi prawosławnej oraz cerkwi greckokatolickiej, z sugestią, że mogą się tam udać po pomoc grekokatolikami nie ma oczywiście tej trudności. Przewodniczący Episkopatu przypomniał, że jeśli chodzi o grekokatolików, to już wcześniej uzyskali oni od polskich biskupów rzymskokatolickich w różnych polskich diecezjach możność sprawowania liturgii grekokatolickiej w kościołach rzymskokatolickich, gdzie istniała taka potrzeba. Zazwyczaj jednak duchowni grekokatoliccy rezygnowali z tych miejsc z uwagi na nikłe zainteresowanie ze strony samych wiernych grekokatolickich. Dzisiaj sytuacja się odwróciła i możemy wracać do poprzedniej praktyki. Ponadto beż żadnych przeszkód, tam gdzie nie ma duszpasterstwa greckokatolickiego, mogą uczestniczyć oni we Mszach św. i przyjmować sakramenty w kościołach że niebawem na szczeblu Konferencji Episkopatu Polski zostaną przygotowane szczegółowe wytyczne nt. duszpasterstwa imigrantów z Ukrainy przybyłych w ostatnim czasie do utworzenia: 8 marca 2022, 17:42Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
Polski kapłan: ks. Krzysztof Grzelak SChr. Zgodnie z obowiązującym w Kościele katolickim Kodeksem Prawa Kanonicznego „miejscami świętymi są te, które
Jezus Chrystus założył Kościół Katolicki, jedyny prawdziwy Kościół, jedyny Kościół dający zbawienie – jeden, święty, katolicki, apostolski. Zakładając Kościół, Chrystus Pan powiedział do Św. Piotra: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 16, 18-19). Pan Jezus ustanowił Sakrament Kapłaństwa, związany między innymi z władzą odpuszczania grzechów, z Sakramentem Pokuty: „A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 21-23). Wobec dzisiejszej sytuacji zamętu powszechnego – także w Kościele – można się odnaleźć po katolicku, a można ulec propozycjom i nurtom zwodniczym. Cnota roztropności jest nam wszystkim potrzebna – zawsze i wszędzie. Trzeba dzisiaj zachować szczególną roztropność wobec deformacji wiary katolickiej wszelakich. Jedną z nich jest nurt, który wciska się zwinnie jak żmijka. Sunie. Jest to nurt bezkapłański. Pisze ktoś uważający się za katolika: „Ksiądz nie jest ci do zbawienia potrzebny”. Obywać się w swojej religijności bez kapłaństwa. A jeśli nawet i z kapłaństwem, to tylko dokładnie według swojego ocenzurowanego, redukcyjnego rozumienia kapłaństwa i według „swoich potrzeb”, i tylko na tyle „na ile ci pozwolimy” i „na ile cię zaakceptujemy”. Jest to nurt niekatolicki, więc niebezpieczny. Wielu już dało się zwieść. Uważajmy! Jest problem skwapliwego i niekiedy nieproporcjonalnego nagłaśniania – prawdziwych bądź urojonych – błędów i grzechów duchowieństwa. Jest inny problem, przybierający niekiedy formę medialnej dominacji, gdy ta czy inna osoba świecka, bywa że i pod osłoną anonimowości, ogłosiła się już samozwańczo internetowym regulatorem życia religijnego Polaków. Bądźmy roztropni i dobrze zważajmy na to, komu dajemy posłuch. (Oczywiście nie ma w tym nic złego, gdy uczciwa i pokorna osoba świecka ze szczerą intencją katolicką zamieści w internecie te czy inne katolickie ortodoksyjne materiały). Fakt niewłaściwości i niedomiarów wszelakich w pełnieniu służby kapłańskiej, jakie doskwierają Kościołowi Katolickiemu za naszych dni, nie upoważnia do wywracania chcianej przez Jezusa Chrystusa struktury Kościoła Katolickiego. Abusus non tollit usum! Hierarchia – święta władza – jest z ustanowienia Jezusa Chrystusa nieusuwalnym elementem Kościoła Katolickiego – jedynego prawdziwego Kościoła, jedynego Kościoła założonego przez Jezusa Chrystusa. Kapłan katolicki daje nam wszystko, co potrzebne, aby osiągnąć zbawienie duszy – łaskę i prawdę. Fakt niewłaściwości i niedomiarów wszelakich w pełnieniu służby kapłańskiej, jakie doskwierają Kościołowi Katolickiemu za naszych dni, jest okolicznością przynaglającą, aby codziennie modlić się za kapłanów: o świętość ich życia i o nieuszczuplone pełnienie przez nich służby kapłańskiej w duchu wierności Tradycji oraz o nowe święte powołania kapłańskie. Jest jakiś problem stosowności w odnoszeniu się do kapłana. Jest jakiś problem stosownego reagowania, jeśli kapłan, w trosce o dobro naszej duszy, upomni nas w tej czy innej kwestii. A jeśli nawiedzają nas dzisiaj pragnienia dyrygowania kapłanami – subtelnie lub bezczelnie – to najpierw zapytajmy uczciwie, czego Kościół Katolicki uczył przez wieki odnośnie do kapłaństwa. Kościół Katolicki w swoim odwiecznym Magisterium podaje nam naukę doskonałą i pewną – kim jest kapłan, jaki jest zakres jego obowiązków i czego wymaga się od kapłana, aby dobrze wypełnił służbę, do jakiej został powołany. Szczypta refleksji w dniach, w których o kapłanach ośmiela się mówić wielu. Panie Jezu, daj nam świętych kapłanów! treści katolickie: YouTube Mianem Mszy trydenckiej określa się jednolity porządek celebrowania Mszy Świętej, który obowiązywał w Kościele rzymskokatolickim od 1570 r. do 1969/1970 r. Swoją nazwę zawdzięcza on Soborowi Trydenckiemu (1545 - 1563), podczas którego biskupi zadecydowali o zunifikowaniu liturgii. Skodyfikowaniem rytu, przygotowaniem ksiąg Przygotowanie do kapłaństwa w Kościele Polskokatolickim Kapłaństwo jest urzędem, który został ustanowiony dla wspólnoty Kościoła Zapowiedziane w Starym Testamencie kapłaństwo znajduje swoje wypełnienie w Jezusie Chrystusie, który jest „jedynym Pośrednikiem między Bogiem a ludźmi" (1 Tm 2,5). Jego ofiara ma tworzyć między Nim a Jego wyznawcami przymierze krwi i życia. I właśnie tę Jego śmierć ma uobecniać Eucharystia. Szafarzem Eucharystii jest kapłan. Kapłaństwo hierarchiczne (biskupów i prezbiterów) jest sakramentem, przez który Chrystus buduje i prowadzi Kościół; kapłaństwo jest urzędem, który został ustanowiony dla wspólnoty Kościoła. Każdy ochrzczony ma udział w powszechnym kapłaństwie, a tylko niektórzy z nich otrzymują święcenia kapłańskie, które nakładają na nich obowiązek gromadzenia wspólnoty Kościoła, głoszenia Słowa Bożego, udzielania sakramentów, budowania jedności Kościoła. Kościół Polskokatolicki udziela święceń tylko mężczyznom ochrzczonym (§ 29 Prawa Wewnętrznego Kościoła Polskokatolickiego), których powołuje Bóg (Hbr 5,4), a zdolności do wykonywania posługi w Kościele zostały starannie rozwinięte w czasie studiów w Seminarium Duchownym. Dzisiaj stają przed kapłanem szczególnie trudne zadania, wymagające szerokiej wiedzy, głębokiej wiary oraz trwałych zasad moralnych. Dlatego Kościół Polskokatolicki pragnie stworzyć jak najlepsze warunki dla rozwoju młodzieży, która chce poświęcić swoje życie służbie Bogu i Kościołowi; w seminarium klerycy mogą - poprzez modlitwę i naukę - otworzyć się na Chrystusa, pamiętając Jego słowa: „A Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do końca świata". To jest fundament, na którym wzrasta nasz Kościół, a Lud Boży i kapłani stają się „jednym duchem i jednym sercem" (Dz 4,32). Kościół Polskokatolicki (do 29 września 1951 roku noszący nazwę Polski Narodowy Kościół Katolicki, w skrócie PNKK) powstał w 1898 roku w Stanach Zjednoczonych. Organizatorem i przywódcą Kościoła był bp Franciszek Hodur (1866-1953), który już w latach 1910 i 1914 podjął starania zmierzające do przeniesienia PNKK do Polski. Jednak faktyczne powstanie Kościoła w Polsce nastąpiło dopiero w 1922 roku, gdy do Krakowa przybył z Ameryki ks. Franciszek Bończak (1881-1967) i objął kierownictwo misji w Polsce. W roku 1925 bp Franciszek Bończak (sakrę biskupią otrzymał w dniu 17 sierpnia 1924 r. w Scranton) zorganizował Seminarium w Krakowie (ul. Madalińskiego 10), które miało zapewnić Kościołowi nowych duszpasterzy. W pierwszych latach pracy misyjnej dysponowano w Polsce głównie duchownymi, którzy uzyskali wykształcenie w seminariach rzymskokatolickich, co w niektórych przypadkach przysparzało Kościołowi wiele kłopotów. Stąd dość nagła potrzeba powołania własnego Seminarium Duchownego, w którym mogliby być wychowywani księża w duchu zasad PNKK. Jednak nie było to łatwe, Kościół nie miał odpowiednich środków finansowych i własnej kadry profesorskiej. Dlatego w Seminarium Duchownym w Krakowie studiowało jednorazowo około 10 alumnów, a wykładowcami byli księża, którzy wykonywali także liczne obowiązki duszpasterskie w swoich parafiach. Początkowo program nauczania w zasadzie obejmował wszystkie dyscypliny teologiczne, jednak studia dawały jedynie materiał do samokształcenia, a więc znacznie uproszczony, Dlatego kandydaci, „którym przynależność do wojska nie stoi na przeszkodzie, będą mogli wyjechać do Ameryki na studia". W latach 1925-1927 Seminarium opuściło piętnastu absolwentów, którzy otrzymali święcenia kapłańskie i rozpoczęli pracę duszpasterską oraz ośmiu kleryków, którzy wyjechali do USA na studia. Alumni, którzy wyemigrowali do Ameryki, do Polski już nie wrócili. Pierwszy Synod Warszawski (1928) przyjął uchwałę o przeniesieniu Seminarium Duchownego z Krakowa do Warszawy lecz tej uchwały nie zrealizowano. Inna uchwała Synodu dotyczyła minimalnego podatku (1 złoty miesięcznie), jaki każdy wyznawca miał płacić na potrzeby Kościoła i Seminarium oraz przeznaczył na te cele dwie składki kościelne w każdej parafii „ze świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy". Mimo tych trudności Seminarium opuszczało corocznie kilku absolwentów, na których czekały nowe parafie. W latach 1925-1939 (do II wojny światowej) Seminarium opuściło kilkunastu absolwentów, którym bp F Hodur, bp J. Jasiński i bp W. Faron udzielili święceń kapłańskich. W lipcu 1939 roku w Kościele Polskokatolickim pracowało 52 księży natomiast po II wojnie światowej (1945) pozostało zaledwie 29 kapłanów. W czasie wojny Kościół znalazł się w bardzo trudnej sytuacji; Seminarium zaprzestało działalności. Kościół poniósł ogromne straty osobowe i materialne, należało więc przystąpić do odbudowy życia kościelnego. We wrześniu 1944 roku wybrana na zjeździe duchowieństwa i wiernych w Lublinie Tymczasowa Rada Kościoła - obok problemu legalizacji Kościoła- jako jedno z najpilniejszych zadań stawia sprawę reaktywowania Seminarium Duchownego. W dniu 1 lutego 1946 roku Ministerstwo Administracji Publicznej w piśmie skierowanym do Rady Kościoła w Warszawie, stwierdza: „Ministerstwo Administracji Publicznej uznaje na zasadzie art. 116 Konstytucji z 17 marca 1921 roku Polski Narodowy Kościół Katolicki za publicznoprawny związek religijny". Seminarium Kościoła Polskokatolickiego wznowiło swą działalność w 1947 roku, a w lutym 1952 zostało przeniesione do Warszawy, przy ul. Szwoleżerów 4. Jednak wkrótce Seminarium zaprzestało swej działalności. Dopiero w 1954 roku powstały dobre warunki do kształcenia teologicznego, gdy rozpoczęła działalność Chrześcijańska Akademia Teologiczna w Warszawie z Sekcją teologii starokatolickiej. Klerycy Wyższego Seminarium Duchownego są jednocześnie studentami ChAT, w której są trzy sekcje: starokatolicka, ewangelicka i prawosławna. Studia w Akademii trwają pięć lat (10 semestrów), a absolwenci otrzymują tytuł magistra teologii. W 1995 roku przyjęto „Ustawę o stosunku Państwa do Kościoła Polskokatolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej" (z dnia 30 czerwca 1995 roku; z dnia 23 sierpnia 1995. Nr 97, poz. 482), która reguluje sytuację prawną Wyższego Seminarium Duchownego. Art. ustawy stanowi: „Wyższe Seminarium Duchowne Kościoła Polskokatolickiego w Warszawie jest wyższą szkolą teologiczną uprawnioną do nadawania absolwentom tytułu zawodowego licencjata teologii starokatolickiej. Tytuł ten jest równoważny z tytułem zawodowym licencjata nadawanym przez państwowe szkoły wyższe". W dniu 27 czerwca 1995 roku odbył się Synod Ogólnopolski Kościoła Polskokatolickiego, który uchwalił Prawo Wewnętrzne Kościoła Polskokatolickiego w RP. W § 33 czytamy: „Kościół kształci kandydatów na duchownych w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej i w Wyższym Seminarium Duchownym w Warszawie". Zakres działania Wyższego Seminarium Duchownego Kościoła Polskokatolickiego i Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej znajdują swoje źródło w art. 25, ust. 5 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz w wydanych na tej podstawie ustawach, które określają uprawnienia Kościoła do kształcenia swoich kadr duchownych i świeckich w samodzielnej jednostce naukowo-dydaktycznej. Natomiast w § 5, pkt. I i 2 Statutu ChAT czytamy, że Kościoły chrześcijańskie realizują nadzór w zakresie: „Zgodności nauczania z tradycją wyznaniową rodzin Kościołów Ewangelickich, Kościołów Starokatolickich oraz Kościoła Prawosławnego"; Daje to uprawnienia do prowadzenia odpowiedniego - zgodnego z tradycją starokatolicką - kształcenia kandydatów do kapłaństwa w Kościele Polskokatolickim. Skład osobowy, programy i treści nauczania studentów Sekcji Starokatolickiej ChAT uwzględniają naszą tradycję. Chrześcijańska Akademia Teologiczna jest państwową, ekumeniczną wyższą szkołą teologiczną. Studia teologiczne w ChAT oparte są system zblokowanych zajęć dydaktycznych z poszczególnych przedmiotów, prowadzonych jednocześnie dla studentów kilku lat studiów, w tym także dla studentów Wyższych Seminariów Duchownych. Zajęcia te (wykłady, seminaria, konwersatoria, ćwiczenia, praktyki) odbywają się w siedzibie Uczelni lub w Wyższym Seminarium Duchownym w Warszawie. Zajęcia dydaktyczne oraz prace naukowo-badawcze prowadzone są przez profesorów sekcji starokatolickiej, a także przez katedry i jednostki dydaktyczne o charakterze intersekcyjnym. Część zajęć dydaktycznych jest wspólna dla wszystkich sekcji; dotyczy to: języków starożytnych (hebrajski, grecki, łaciński), języków nowożytnych (angielski, niemiecki, i rosyjski) historii filozofii, historii religii, historii ruchu ekumenicznego, socjologii, psychologii, prawa wyznaniowego, pedagogiki ogólnej i podstaw pedagogiki religijnej. Inne przedmioty - ze względu na specyfikę wyznaniową i zachowanie tożsamości - są wykładane oddzielnie dla sekcji starokatolickiej: historia Kościoła, wprowadzenie do Pisma Świętego, wprowadzenie do Starego i Nowego Testamentu, egzegeza, teologia dogmatyczna i moralna, homiletyka, katechetyka i liturgika. Pracownicy naukowi prowadzą szeroko zakrojoną działalność badawczą w zakresie biblistyki, historii Kościoła, patrologii, dogmatyki, i teologii moralnej, duszpasterstwa, prawa wyznaniowego itp. Wyniki swoich badań publikują na łamach podręczników akademickich, studiów monograficznych oraz wydawanego przez uczelnię „Rocznika Teologicznego". Spośród publikacji książkowych warto wymienić książkę bpa Ursa Kury'ego pt. Kościół starokatolicki. Historia - nauka - dążenia (tłumaczenie i opracowanie naukowe pod kierunkiem bpa prof. dra hab. Wiktora Wysoczańskiego) oraz książkę bpa Wiktora Wysoczańskiego i Michała Pietrzaka pt. Prawo Kościołów i związków wyznaniowych nierzymskokatolickich w Polsce. Nauczyciele ChAT biorą udział w kongresach i sympozjach naukowych w kraju i za granicą, wygłaszają odczyty na zaproszenie Kościołów oraz różnych uczelni. Akademię odwiedzają licznie wykładowcy z zagranicy - ich wykłady stanowią cenne uzupełnienie zajęć prowadzonych przez własnych pracowników nauki. Uczelnia posiada umowę o współpracy partnerskiej z Chrześcijańskokatolickim i Ewangelickim Wydziałem Teologii Uniwersytetu w Bernie (CETheol), Wydziałem Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu w Bonn, poza tym utrzymuje bliskie więzi z uczelniami prawosławnymi w Siergiew Posad (dawniej: Zagorsk), Atenach i Paryżu. Akademia organizuje ekumeniczne sympozja naukowe wspólnie z Uniwersytetem im. Kard. Stefana Wyszyńskiego, Instytutem Ekumenicznym KUL, Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu w Opolu i Wydziałem Teologicznym Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Bp Wiktor Wysoczański jest profesorem, kierownikiem Sekcji Starokatolickiej Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, a także zwierzchnikiem Kościoła Polskokatolickiego. Senat ChAT dwukrotnie na dwie kadencje wybrał bpa prof. dra hab. Wiktora Wysoczańskiego na rektora Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie: w latach 1990-1996 oraz w latach 2002-2008. Natomiast w latach 1987-1990 oraz 1996-2002, a także od 1 września 2008 roku bp prof. zw. dr hab. Wiktor Wysoczański pełni funkcje prorektora ChAT. W roku 1999 Uniwersytet w Bernie przyznał Księdzu Biskupowi najwyższe akademickie wyróżnienie - doktorat honoris causa.
Kapłan w kościele katolickim tradycyjnie nosi strój, bez którego trudno wyobrazić sobie odprawianie mszy i nabożeństw. Szaty i odzież liturgiczna mają swoje znaczenie i wielowiekową tradycję. Alby kapłańskie to długie szaty, czasami z kapturem, są symbolem czystości. Czasami mają zdobienia na dole rękawów i na dole szaty.
Drukuj Powrót do artykułu19 maja 2022 | 19:22 | rk | Czaniec Ⓒ Ⓟ Fot. Mateusz Butkiewicz / UnsplashPrawosławny duchowny odprawił 19 maja nabożeństwo pogrzebowe (otpiewanije) nad otwartą trumną 72-letniej Zinaidy Daniszczuk w katolickim kościele św. Bartłomieja w Czańcu. Na prośbę rodziny zmarłej, świątyni użyczył do żałobnego obrzędu miejscowy proboszcz ks. Wiesław Ostrowski. To pierwszy taki przypadek w diecezji bielsko-żywieckiej. „Nie mogłem przecież odmówić w tej sytuacji” – przyznaje od niedawna przebywała w beskidzkiej wiosce wraz z innymi członkami rodziny, którzy uciekli przed wojną do Polski. Jak opowiedział jeden z krewnych kobiety, zmarłej nagle w nocy z 16 na 17 maja, do śmierci przyczynił się stres. „Wszystko to się skumulowało. Serce nie wytrzymało” – zaznaczył jeden z żałobników. „To była bardzo dobra kobieta” – dodał i wyjaśnił, że gdy Zinaida zobaczyła okolice u podnóża Beskidów, gdzie przyszło jej od niedawna mieszkać, bardzo jej się to miejsce spodobało. „Tu chciała zostać, tu, jak sama powiedziała, chciała być pochowana” – wspominano. „Bardzo dobrze nas tu przyjęto. Jesteśmy za to wdzięczni” – dodał rodzina musiała zostawić niedawno zakupiony dom i gospodarstwo w mieście Chmielnicki, w zachodniej Ukrainie. Przenieśli się na podbeskidzką ziemię. Tu snuli plany na poprowadził w katolickiej świątyni przed czczonym tu obrazem Matki Bożej Czanieckiej ks. Marcin Bielawski z parafii prawosławnej pw. Częstochowskiej Ikony Bogurodzicy w Częstochowie. Duchowny odczytał psalmy, kanon, stichiry i fragmenty Pisma Świętego. Najbliżsi pożegnali zmarłą żonę i matkę, po czym nastąpiło odprowadzenie trumny na czaniecki cmentarz komunalny u stóp beskidzkiej Palenicy, gdzie ostatecznie spoczęła ukraińska Czytelniku,cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie! Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz prosimy Cię o wsparcie portalu za pośrednictwem serwisu Patronite. Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
14 lutego w Kościele katolickim wspomnienie św. Walentego - biskupa i męczennika, uważanego na Zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych za patrona zakochanych. Tego dnia w wielu krajach upowszechnił się zwyczaj wysyłania listów o tematyce miłosnej, a także obdarowywania się upominkami. Św. Walenty żył w III w. i był biskupem

Szaty liturgiczne i ich różność, jaka występuje w kościele katolickim, wynika z faktu pełnienia różnych funkcji w obrzędzie liturgii. Nieraz uczestnicząc we mszy świętej lub oglądając jej transmisję zastanawiamy się skąd wynikają poszczególne kolory szat. Otóż nawiązują ściśle do poszczególnych świąt i okresów w roku liturgicznym. Około 1200 roku papież Innocenty III utworzył kanon liturgicznych kolorów, który dzięki Piusowi V, jakieś 300 lat później został wprowadzony w życie. Kolory mają za zadanie odpowiednie podkreślenie nastroju, przypisanego danej uroczystości lub części roku liturgicznego w kościele. Dlaczego kolor ma tak duże znaczenie? Jakie mamy rodzaje szat liturgicznych? Dowiedz się co symbolizują kolory szat i w jakich okolicznościach są one zakładane?Rodzaje szat liturgicznychRodzaj szaty liturgicznej jest ściśle zależny od stopnia, który wynika z pełnionych w liturgii posług, a także stopni otrzymanych święceń. Obecnie możemy wyróżnić następujące rodzaje szat:AlbaJest to długa szata, koloru białego, wyposażona w długie rękawy, sięga do kostek. Wywodzi się od starożytnej tuniki rzymskiej. Według tradycji była ona wykonywana z lnu, ozdobiona tradycyjnymi haftami i koronkami. Alba stanowi symbol czystości, jaki osiąga się dzięki łasce uświęcającej, pochodzi od słowa łac. albus – biały. Jest również symbolem wszystkich, którzy zostali zbawieni dzięki Krwi bierze swój początek od starożytnej chusty, która była charakterystyczną częścią stroju wyższej klasy, noszona na szyi i ramionach. Do liturgii została wprowadzona około IX wieku, ale nie stanowi dzisiaj obowiązkowego elementu liturgicznego stroju, a o jego założeniu najczęściej decyduje krój w jakim jest uszyta alba, ponieważ jeśli ona nie zasłania ciała wokół szyi, istnieje zasadność założenia humerału. Humerał jest chustą, uszytą z syntetycznej lub naturalnej tkaniny, z zachowaniem odpowiedniej świętości i powagi dla liturgii. Symbolika humerału ma nawiązywać do chusty, którą to zasłonięto oczy Chrystusowi, w trakcie jego ona formę skróconej alby, wcześniej była zakładana w czasie odmawiania brewiarza (Liturgii Godzin). Od XIV wieku może służyć do tych liturgicznych funkcji, gdzie nie jest naniesiony obowiązek zakładania alby. Kiedy jednak zachodzi potrzeba założenia dalmatyki lub ornatu, nie można założyć komży, nie ma również przyzwolenia na odprawianie mszy w komży. Symbolika tej szaty nawiązuje podobnie, jak w przypadku alby – do czystości (cingulum)Cingulum to nic innego, jak gruby sznur, na którego końcach znajdują się charakterystyczne frędzle. Symbolizuje on poświęcenie Bogu, wstrzemięźliwość, a także opanowanie żądz cielesnych. Służy on do przepasania alby, kiedy istnieje taka konieczność (za długa lub za szeroka szata). Historyczne źródła mówią, że nawiązywał on do ręcznika, jakim był przepasany Chrystus, kiedy obmywał nogi uczniom, jak również może oznaczać sznur, którym Jezus był przywiązany podczas to szata, jaką zakłada kapłan przy sprawowaniu Eucharystii. Pochodzi od starożytnego płaszcza, który na przestrzeni wieków ulegał wielu modyfikacjom. Ozdobiony był wieloma haftami, a na plecach znajdował się wyhaftowany krzyż, jako symbol Krzyżowej Ofiary Jezusa, jest także symbolem ciężaru, jaki niesie za sobą służba Bogu. Dzisiejszy ornat nie posiada już tak kosztownych zdobień, jest połączeniem skromności i prostoty, a zarazem estetyki i powagi. Ornaty zakładane są na wszystkie szaty (orarium)To szeroka długa wstęga, najczęściej szyta z tego samego materiału z jakiego został wykonany ornat. Stuła u kapłanów i biskupów jest zawieszona na szyi, a diakoni zakładają ją od lewego ramienia ukośnie w kierunku boku prawego, tworzy ona szarfę. Symbolika stuły to godność kapłańska i chrześcijańska. Stuła jest również zakładana przez kapłana w momencie spowiedzi liturgiczne (pluwiał)Kapy liturgiczne używane są przez kapłana podczas sprawowania sakramentu np. chrztu lub małżeństwa. Nie ma jednoznacznej symboliki tej szaty. Jest to długa peleryna zapinana pod szyją. Kapłan zakłada ją na albę, komżę lub to niewielkie nakrycie głowy kapłana. Kolor biretu zależny jest od konkretnej funkcji sprawowanej przez – prezbiterzy, diakoni, diakoni-celibatariusze, obłóczeni z fioletowym pomponem – prałat, z czerwonym pomponem – protonotariusze pierwszych trzech klasFioletowy – biskupi i arcybiskupi, zakonni, prałaci – kardynałowie, – zakonni posiadający białe z niebieskim pomponem – Polskim Narodowym Katolickim Kościele w RP może nosić go – używają ich duchowni w Kościele Starokatolickim starożytności była to szata uważana za niezwykle honorową i zaszczytną, nosili ją papieże i rzymscy diakoni. Przechodziła wiele modyfikacji, ale dzisiaj jest szatą diakona, kojarzącą się z radością, honorem i zaszczytem diakona, ponieważ może on uczestniczyć w liturgii i czynić posługę szat liturgicznych – od czego zależą?Kolory ornatu zmieniają się w zależności od okresu liturgicznego, świąt, wspomnień świętych. Jakie szaty liturgiczne w jakim okresie obowiązują i dlaczego?FioletowyFiolet był uważany już od wieków za barwę mądrości, lekarzy i uczonych osób. Liturgia posługuje się fioletem w symbolice pokuty, żałoby, skruchy, pokory, jest symbolem oczekiwania na radosne spotkanie z Jezusem. Fioletowy ornat jest używane w okresie mszy w czasie Wielkiego Postu, Adwentu i mszy za biały stanowi symbol czystości, światła, radości, niewinności, zwycięstwa, nowego życia, a także świątecznego nastroju. Sięga on aż do starożytności, gdzie oznaczał prawdę. W białych szatach występują w wielu przekazach święci, aniołowie, mieszkańcy Nieba. W kościele katolickim jest używana z racji wielu uroczystości i są to: święta i wspomnienia Chrystusa Pana z wyjątkiem tych, które dotyczą jego męki, świętych, którzy nie byli męczennikami, używany jest w czasie okresu WIelkanocnego i w okresie Bożego Narodzenia, w święta i wspomnienia Najświętszej Maryi Panny, świętych aniołów, w uroczystości, takie jak Wszystkich Świętych (1 listopada), w święta i wspomnienia św. Jana Ewangelisty (27 grudnia), św. Jana Chrzciciela (24 czerwca), w nawrócenie św. Pawła ( 25 stycznia).Ornat w kolorze białym używany jest również podczas wielu sakramentów: chrztu, małżeństwa, namaszczenia chorych, kapłaństwa, a także w czasie pogrzebu małych dzieci jako symbol czystości. W święta i wspomnienia Najświętszej Maryi Panny często biały kolor zastępowany jest niebieskim. W wiekach średnich niebieski barwnik był bardzo drogi, porównywalny ceną ze złotem, dlatego też przypisuje się go Maryi, ku podkreśleniu Jej ten jest symbolem nadziei na zbawienie, codzienności i odrodzenia życia a także neutralności. Używany jest w dni powszednie i niedziele w okresie zwykłym, kiedy wspominamy misterium kolor ma swoje źródło w połączeniu koloru fioletowego (znak pokuty) z kolorem białym (symbol świątecznego nastroju). Ornat w różowym kolorze używany jest tylko w czasie dwóch niedziel w roku i są tą: III niedziela Adwentu czyli tzw. niedziela Gaudete (radości), a także IV niedziela Wielkiego postu (Laetare). Jest symbolem radości z oczekiwania na niezwykle radosne świętowanie, czasem jest również zastępowany kolorem to symbol ognia i krwi, nawiązuje do Męki Chrystusa (i wydarzeń, tych, które dotyczą Jego męki). Czerwony kolor używany jest w Wielki Piątek, Niedzielę Palmową, święto Podwyższenia Świętego Krzyża, niedzielę Zesłania Ducha Świętego, w święta, uroczystości i wspomnienia apostołów, ewangelistów, męczenników, jako symbol męki i krwi (dlatego w odróżnieniu dla świętych, którzy nie byli męczennikami używa się białego koloru) . Czerwony kolor występuje także w czasie sakramentu bierzmowania jako symbol Ducha świętego, a także podczas mszy świętych pogrzebowych za zmarłych żałoby, noc i śmierci. Od zawsze był używany w czasie mszy świętej za zmarłych, we wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych (2 listopada), a także podczas mszy pogrzebowych. Często jest zastępowany także przez kolor również kolor złoty, który również stanowi symbol radości i uroczystości, a może on zastąpić wszystkie kolory wymienione wyżej, z wyjątkiem koloru fioletowego i czarnego, symbolizuje również honor i kolorów szat, jakie używane są w liturgii pozwala na lepsze zrozumienie jej, a także uświadomienie sobie tego, że w ciągu całego roku liturgicznego ma miejsce wiele ważnych uroczystości, wspomnień i świąt, na które przewidziany jest inny kolor ornatu, mający znaczenie symboliczne.

łac. ἐπίσκοπος, episkopos: nadzorca, opiekun) – w Kościołach chrześcijańskich zwierzchnik kościoła partykularnego „jako zastępca i wysłannik Chrystusa”. Rozumienie różni się w zależności od wyznania chrześcijańskiego. W Kościele rzymskokatolickim Kościołach starokatolickich i w Kościołach prawosławnych jest
Artykuł szóstySAKRAMENT ŚWIĘCEŃ1536 Sakrament święceń jest sakramentem, dzięki któremu posłanie, powierzone przez Chrystusa Apostołom, nadal jest spełniane w Kościele aż do końca czasów. Jest to więc sakrament posługi apostolskiej. Obejmuje on trzy stopnie: episkopat, prezbiterat i Dlaczego ten sakrament nazywa się sakramentem "świeceń" (Ordinatio)?1537 Łaciński wyraz ordo oznaczał w czasach rzymskich stany ustanowione w sensie cywilnym, zwłaszcza stan rządzący. Ordinatio oznacza włączenie do ordo. W Kościele istnieją pewne stany, które Tradycja na podstawie Pisma świętego już od starożytności określa terminem taxeis (po grecku), ordines (po łacinie). I tak liturgia mówi o ordo episcoporum, ordo presbyterorum, ordo diaconorum. Inne grupy także otrzymują nazwę ordo: katechumeni, dziewice, małżonkowie, wdowy...1538 Włączanie do jednego z tych stanów Kościoła dokonywało się na mocy obrzędu nazywanego ordinatio, który stanowił akt religijny i liturgiczny, będący konsekracją, błogosławieństwem lub sakramentem. Dzisiaj wyraz ordinatio jest zarezerwowany dla aktu sakramentalnego, który włącza do stanu biskupów, prezbiterów i diakonów. Jest to coś więcej niż zwykłe wybranie, wyznaczenie, delegacja lub ustanowienie przez współnotę. Ten akt sakramentalny udziela daru Ducha Świętego, pozwalającego wykonywać "świętą władzę" (sacra potestas), która może pochodzić jedynie od samego Chrystusa, przez Jego Kościół. Święcenia określa się także jako consecratio, są bowiem pewnym wyłączeniem i przyjęciem przez samego Chrystusa w służbę Kościołowi. Włożenie rąk przez biskupa i modlitwa konsekracyjna stanowią widzialny znak tej Sakrament święceń w ekonomii zbawieniaKapłaństwo Starego Testamentu1539 Lud wybrany został ustanowiony przez Boga "królestwem kapłanów i ludem świętym" (Wj 19, 6). Jednak w narodzie izraelskim Bóg wybrał jedno z dwunastu pokoleń, pokolenie Lewiego, przeznaczając je do służby liturgicznej. Sam Bóg był częścią jego dziedzictwa. Specjalny obrzęd zapoczątkował kapłaństwo Starego Przymierza. Kapłani zostali ustanowieni "dla łudzi... w sprawach odnoszących się do Boga, aby składali dary i ofiary za grzechy".1540 Kapłaństwo, ustanowione w celu głoszenia słowa Bożego i przywracania na nowo jedności z Bogiem przez ofiary i modlitwę, było jednak nieskuteczne, ponieważ nie mogło przynieść zbawienia, potrzebowało nieustannego powtarzania ofiar i nie mogło dokonać ostatecznego uświęcenia. Mogła tego dokonać jedynie ofiara Liturgia Kościoła widzi jednak w kapłaństwie Aarona i posłudze lewitów, a także w ustanowieniu siedemdziesięciu "Starszych", zapowiedzi posługi święceń Nowego Przymierza. W obrządku łacińskim Kościół modli się w prefacji konsekracyjnej święceń biskupich:Boże i Ojcze Jezusa Chrystusa, naszego Pana... w ciągu dziejów Starego Przymierza zaczynałeś nadawać kształt Twojemu Kościołowi; od początku przeznaczyłeś lud wywodzący się od Abrahama, aby stał się ludem świętym; ustanowiłeś jego zwierzchników i kapłanów i zawsze troszczyłeś się o służbę w Twoim przybytku...1542 Podczas święceń prezbiterów Kościół modli się:Już w czasach Starego Przymierza rozwinęły się posługi ustanowione dla sprawowania świętych obrzędów, bo kiedy wybrałeś Mojżesza i Aarona, aby uświęcali lud i nim kierowali, ustanowiłeś im do pomocy mężów niższych stopniem i godnością. Ty na pustyni udzieliłeś bogactwa ducha Mojżesza siedemdziesięciu roztropnym mężom, aby dzięki ich pomocy mógł on łatwiej kierować Twoim ludem. Podobnie na synów Aarona przelałeś obfitą łaskę daną ich ojcu. . .1543 W modlitwie konsekracyjnej podczas święceń diakonów Kościół wyznaje:Ty sprawiasz, że Ciało Chrystusa, czyli Twój Kościół, ubogacony rozmaitymi łaskami niebieskimi złączony mimo odrębności swoich członków przedziwną więzią przez Ducha Świętego, wzrasta i rozszerza się na coraz wspanialszą Twoją świątynię. Ty na początku wybrałeś synów Lewiego do pełnienia posługi w Przybytku Starego Prawa, a dzisiaj ustanawiasz trzy stopnie Twoich sług i powołujesz ich przez święte obrzędy, aby oddawali cześć Twojemu kapłaństwo Chrystusa1544 Wszystkie zapowiedzi kapłaństwa w Starym Przymierzu znajdują swoje wypełnienie w Chrystusie Jezusie, "jedynym Pośredniku między Bogiem a ludźmi" (1 Tm 2, 5). Melchizedek, "kapłan Boga Najwyższego" (Rdz 14, 18), jest uważany przez Tradycję chrześcijańską za zapowiedź kapłaństwa Chrystusa, jedynego "arcykapłana na wzór Melchizedeka" (Hbr 5, 10; 6, 20), "świętego, niewinnego, nieskalanego" (Hbr 7, 26), który "jedną... ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani" (Hbr 10,14), to znaczy jedyną ofiarą swego Odkupieńcza ofiara Chrystusa jest jedyna, wypełniona raz na zawsze, a jednak uobecnia się w Ofierze eucharystycznej Kościoła. To samo dotyczy 1367 jedynego kapłaństwa Chrystusa; uobecnia się ono przez kapłaństwo służebne, nie pomniejszając jedyności kapłaństwa Chrystusa: "Dlatego sam Chrystus jest prawdziwym kapłanem, a inni są tylko Jego sługami".
Pomimo możliwości uczestniczenia w wielkanocnej mszy świętej przez transmisję telewizyjną lub internetową, nie istnieje w Kościele katolickim zagadnienie spowiedzi na odległość. Wynika to z faktu, iż przy spotkaniu twarzą w twarz z kapłanem inaczej możemy reagować niż przy rozmowie telefonicznej.
Wprowadzenie zasady celibatu księży zajęło kilkaset lat. Reformatorom Kościoła z XI w. chodziło w tym wypadku o walkę z upadkiem i zepsuciem moralnym kleru. Grzegorz VII przeciw rozpuście. Na synodzie wielkopostnym w 1076 r. doszło do głośnych wydarzeń, które wstrząsnęły całym chrześcijańskim światem: papież Grzegorz VII ekskomunikował niemieckiego króla Henryka IV, który musiał się następnie upokorzyć w Canossie i błagać następcę świętego Piotra o wybaczenie (spór o inwestyturę). Dalsza działalność biskupa Rzymu została już zdominowana przez konflikt z władcą Niemiec i niemieckim episkopatem. Natomiast pierwsze lata swego pontyfikatu, aż do czasu owego przełomowego synodu, Grzegorz VII poświęcił niemal bez reszty walce z upadkiem i zepsuciem moralnym kleru, przejawiającym się nieprzestrzeganiem czystości cielesnej, zawieranymi otwarcie małżeństwami czy wreszcie nieukrywaną rozpustą, korzystaniem z usług prostytutek i pozostawaniem w związkach z konkubinami. Reformatorzy XI stulecia pragnęli, aby mnisi i kapłani powstrzymywali się od stosunków seksualnych. Niegodziwości Iuhella. W tym samym 1076 r. Grzegorz VII wysłał list do angielskiego króla Wilhelma I, w którym znajdujemy opis, jak skandaliczne życie prowadził biskup (papież używa określenia „tak zwany biskup”) Iuhell z Dol, a więc pasterz najważniejszej diecezji w Bretanii. Biskup Rzymu prosi władcę o pomoc w pozbawieniu niegodnego pasterza zajmowanej katedry. Iuhell bowiem objął swój urząd dzięki symonii, a więc po prostu stanowisko to kupił; co więcej, zachował się przy tym jak złodziej, ponieważ rozdawał majątek i dobra należące do biskupstwa, które miał dopiero objąć. Na tym nie skończyły się jego niegodziwości; po objęciu katedry nie wstydził się popełnić kolejnego haniebnego czynu, mianowicie oficjalnie poślubił kobietę, którą papież – jak pisze – woli nazwać dziwką niż żoną. W tym związku Iuhell spłodził dzieci, a gdy córki dorosły, do wcześniejszych występków biskup Dol dodał budzące wstręt papieża świętokradztwo: wydał je mianowicie za mąż, a w posagu dał dobra, które zrabował swojej diecezji. Ta barwna anegdota pokazuje, jak istotna dla średniowiecznego Kościoła była kwestia czystości i wstrzemięźliwości kapłanów. Gdy mówimy o wprowadzeniu zasady celibatu w Kościele rzymskim, oczywiście wskazujemy stulecie XI jako ten okres, kiedy Stolica Apostolska zaczęła stanowczo zwalczać wszelkie związki seksualne ludzi Kościoła. I rzeczywiście, jak zobaczymy, największą aktywność w tym zakresie papieże przejawiali w okresie tzw. reformy gregoriańskiej, która zaczęła się około połowy XI w., a zakończyła znacznym wzrostem pozycji zarówno kościelnej, jak i świeckiej następców świętego Piotra na początku stulecia następnego. Ale kwestia celibatu nie pojawiła się dopiero wówczas, w XI stuleciu zaczęto jedynie stanowczo się rozprawiać z rozwiązłością seksualną kleru. Już bowiem na mocy papieskich rozporządzeń Leona I (440–461), jego następców, a zwłaszcza Grzegorza Wielkiego (ok. 540 –604) zakazano kapłanom związków małżeńskich. Celibat: postulat i praktyka. Źródeł celibatu, a więc zasady pozostawania w czystości przez kapłanów, szukać możemy w zaleceniach Jezusa, a następnie w pismach św. Pawła. Starożytni Ojcowie i średniowieczni kanoniści wskazywali także teksty Starego Testamentu, które nakazywały kapłanom pozostawać w czystości. Wydaje się jednak, że to nie niejednoznaczne zalecenia Chrystusa i apostołów leżały u podstaw egzekwowania wstrzemięźliwości seksualnej, lecz osobisty przykład Jezusa, który jako człowiek pozostawał w dziewictwie. W przypadku Kościoła starożytnego i wczesnośredniowiecznego problemem dla rygorystów moralnych była nie tyle instytucja małżeńska, lecz fakt współżycia seksualnego, które w każdym, także legalnym, przypadku było grzeszne, złe i szkodliwe. A w połowie XI w. we wszystkich krajach Europy było normą, że księża, zwłaszcza ci prowincjonalni, mieli konkubiny lub żyli w legalnie zawartych związkach małżeńskich. Także wielu biskupów, a nawet mnichów, pozostawało w związkach z kobietami. Przyczyny takiego stanu rzeczy były wielorakie: marne lub żadne przygotowanie teologiczne i duchowe; duża autonomia wobec hierarchii Kościoła; ponadto biskupi, a nawet papieże – często sami pozostając w konkubinackich związkach – niejako usprawiedliwiali podobne postępowanie; wreszcie zwrócić trzeba uwagę na stronę czysto praktyczną, kobiety przecież prowadziły domy kapłanów. Świadectwo Ratheriusa. Drastyczny, ale w pełni wiarygodny obraz kondycji moralnej kleru przed wprowadzeniem w życie reform gregoriańskich dają pisma żyjącego na przełomie IX i X stulecia mnicha z Lotaryngii, biskupa Leodium (Liège), a następnie pasterza Werony, Ratheriusa. Był on zdruzgotany upadkiem dyscypliny kapłanów i ogólną sytuacją w Kościele w północnej Italii. Normą były wówczas małżeństwa kapłanów oraz związki nieformalne z kobietami. Kler miał być szczególnie zepsuty, rozwiązły, nadużywający wina i afrodyzjaków. Ratherius z oburzeniem podaje przykład jednego z księży, który w trakcie porannego nabożeństwa został ogarnięty tak wielką żądzą, że masturbował się w świątyni i osiągnął orgazm. Niezwykle interesujące były argumenty pozostających w związkach małżeńskich kapłanów, którzy tłumaczyli się przed swoim biskupem, że duchowni muszą mieszkać z żonami lub konkubinami, ponieważ w innym przypadku spotykają ich oskarżenia o współżycie niezgodne z naturą. Widzimy więc, że społeczeństwo Werony stosowało wobec księży takie same kryteria jak wobec mężczyzn świeckich: powstrzymywanie się od stosunków seksualnych nie było wyznacznikiem jakiegoś szczególnego statusu kapłanów, podlegali oni takiemu osądowi społecznemu jak inni. Brak partnerki świadczyć mógł więc albo o impotencji, albo wręcz o skłonnościach homoseksualnych. Dopiero wprowadzenie i ścisłe przestrzeganie nakazu celibatu zaczęło doprowadzać w późniejszym średniowieczu do wyodrębnienia się ze społeczeństwa grupy duchownych, której jednym z ważnych wyróżników była wstrzemięźliwość seksualna. Duchowni stali się odrębnym stanem społecznym. Co zbrzydziło św. Wojciecha. Oczywiście w niektórych środowiskach kościelnych, a zwłaszcza monastycznych, pamiętano o nakazie celibatu i obowiązku życia w czystości. Świadczyć o tym może chociażby przykład św. Wojciecha, który opuścił powierzone sobie biskupstwo praskie z kilku powodów, „budzących wstręt małżeństw duchownych”. Późniejszy patron archidiecezji gnieźnieńskiej poniósł klęskę w powierzonej sobie czeskiej owczarni i szukał śmierci męczeńskiej wśród pogan. Dzięki relikwiom Wojciecha powstała w 1000 r. polska metropolia, Czesi zaś zostali pozbawieni swego biskupa. W 1039 r. książę czeski Brzetysław postanowił odzyskać ciało świętego i najechał Gniezno; aby uzyskać zgodę na translację (przeniesienie) jego relikwii, książę, biskup praski oraz czescy wojownicy zaprzysięgli poprawę i wykorzenienie tych grzechów, które zbrzydziły św. Wojciecha. Przy grobie biskupa zostały ogłoszone tzw. statuty Brzetysława, w których Czesi obiecywali żyć w monogamii, grzebać zmarłych w poświęconej ziemi, przestrzegać postów, niedziel i świąt. Stolica Apostolska przeciw nikolaitom. Jedyną kwestią, która się w statutach nie pojawia, to owa budząca obrzydzenie św. Wojciecha rozwiązłość seksualna czeskich kapłanów. W czasie ogłoszenia statutów być może nawet nie rozumieli oni podobnych postulatów. Wystąpienia przeciwko związkom seksualnym księży nie przynosiły większych rezultatów, dopóki problemem nie zajęła się Stolica Apostolska za pontyfikatu Leona IX (1049–54). Papież ten otoczył się wybitnymi współpracownikami – reformatorami, jak np. Humbert z Silva Candida czy mnich Hildebrand, późniejszy Grzegorz VII. Synod sprawowany w roku objęcia przez Leona pontyfikatu, poza potępieniem symonii, zajął się także nikolaityzmem (patrz dalej), nakazując aby wszystkie rzymskie konkubiny i żony kapłanów służyły w pałacu na Lateranie jako niewolnice. Także za rządów kolejnych papieży: Wiktora II (1055–57), Stefana X (1057–58), Mikołaja II (1058–61) oraz Aleksandra II (1061–73) i przede wszystkim wspominanego już wielokrotnie Grzegorza VII (1073–85), troska o czystość stanu kapłańskiego była jednym z najważniejszych podejmowanych przez nich stale problemów. Wyjaśnijmy w tym miejscu, dlaczego nieprzestrzegający zasady czystości kapłani byli określani mianem nikolaitów. Źródłem terminu było Pismo Święte i znajdujące się tam odniesienia do sekty, której członkowie niejako programowo cudzołożyli. W Objawieniu św. Jana czytamy: „Na swoją obronę masz to, że nienawidzisz uczynków nikolaitów, których i ja nienawidzę” (2,6) oraz: „Lecz mam ci nieco za złe, mianowicie, że są tam tacy, którzy trzymają się nauki Balaama, który nauczał Balaka, jak uwodzić synów izraelskich, by spożywali rzeczy bałwanom ofiarowane i uprawiali nierząd. Tak i ty masz u siebie takich, którzy również trzymają się nauki nikolaitów” (2,4-15). Sama nazwa miała pochodzić od Mikołaja, jednego z siedmiu diakonów znanych z Dziejów Apostolskich (6,1-6). Dlaczego wprowadzono celibat. Wspomniana wcześniej anegdota o biskupie Iuhellu z Dol jest dla nas niezwykle interesująca, ponieważ znajdujemy w niej elementy złożonej ideologii obozu gregoriańskiego w walce z nikolaityzmem, a więc najważniejsze powody, dla których wprowadzono zasadę celibatu. Przede wszystkim poprzez małżeństwo (i szerzej: poprzez wszelkie kontakty seksualne) ciało kapłana staje się nieczyste, zbrukane, nie ma w nim miejsca dla Chrystusa. Poza tym dzieci zrodzone z takiego związku przejmowały część majątku należącego do Kościoła. Biskup Iuhell musi więc zostać zdeponowany (złożony z urzędu), nie jest już bowiem godny, aby zarządzać diecezją oraz rozdzielać sakramenty i sprawować mszę świętą. W przypadku biskupa Dol mieliśmy do czynienia z córkami, natomiast synowie księży często sami zostawali kapłanami i dziedziczyli kościół z jego posiadłościami i dochodami; tworzyły się swoiste dynastie księży. Siłą rzeczy walka o celibat musiała doprowadzić do prześladowania nielegalnego, w pojęciu reformatorów, potomstwa. Dzieci takie były traktowane jako nieślubne, natomiast synowie nie mogli zostać kapłanami. Z kolei legalnie nawet poślubione małżonki musiały zostać przez księży odprawione i przenieść się do innej diecezji. Reformatorzy chcieli wpłynąć nie tylko na nierządnych kapłanów, lecz również na rzesze wiernych: nikolaici byli odsuwani od sprawowania posługi, wiernym natomiast zabraniano uczestniczenia w odprawianych przez żonatych księży nabożeństwach. Nakaz bojkotowania mszy z udziałem nierządnych kapłanów powtarzany był przez Stolicę Apostolską wielokrotnie. Papieska argumentacja. Wspomniane dwa główne powody wprowadzenia celibatu były oczywiście szczegółowo przez reformatorów uzasadniane. Grzegorz VII, jego poprzednicy oraz kontynuatorzy argumentowali, że Kościół musi przestrzegać chrześcijańskiej tradycji i powrócić do wieku Kościoła Ojców. Ponadto kapłan powinien być czysty, niezbrukany grzechem cielesnym przy sprawowaniu kultu. Zakaz stosunków nawet z legalnie poślubioną małżonką wywodził się z ogólnej tendencji do uzdrowienia zasad moralnych w całym zachodnim chrześcijaństwie, nie tylko wśród kleru, i przestrzegania przykazań Bożych – kapłani bowiem uprawiający stosunki seksualne, nawet z legalną małżonką, cudzołożyli. Grzegorz VII podkreślał w swych pismach, że wszyscy chrześcijanie podzieleni są na trzy kategorie: dziewice, czystych oraz żonatych. Kapłani i mnisi winni należeć do tej środkowej grupy. Skoro każdy człowiek świecki, argumentowali zwolennicy celibatu, gdy współżyje z kobietą, nawet legalną małżonką, jest odsunięty od sakramentów, dopóki nie odbędzie pokuty, jak może sakramentami rozporządzać ten, kto nawet nie jest godny ich przyjmować? Dlatego też księża, dopóki pozostają w nierządnych związkach, mieli być na mocy decyzji Grzegorza VII odsunięci od swoich urzędów i dochodów, nie wolno im było nawet przekraczać progu świątyni. Stosowana argumentacja była bardzo obrazowa: kapłan żyjący z kobietą nie może bezwstydnie śpiewać mszy świętej i dotykać ciała i krwi Chrystusa, jest bowiem bezbożnością w tym samym czasie dotykać ciała dziwki i Zbawiciela. Postulat celibatu był uzasadniany również wymaganiami moralności chrześcijańskiej. Czystość bowiem była czymś więcej niż tylko warunkiem godnego, nieświętokradczego sprawowania kultu. Była ona jednym z warunków, aby pomiędzy Chrystusem i jego oblubienicą Kościołem mogła zaistnieć jedność. Przede wszystkim czystość była moralną cnotą, niezbędną, aby naśladować Chrystusa, który całe swoje ziemskie życie przeżył w czystości. Przeciwnicy bezżeństwa kapłanów. Walka o wprowadzenie obowiązkowego celibatu spowodowała powstanie licznej literatury polemicznej. Teksty autorów łacińskich i greckich jeszcze na początku XIII w. wyrażają w barwny i różnorodny sposób opozycję wobec gruntowania się „nowego” zwyczaju, jakim był celibat. Przeciwnicy bezżeństwa kapłanów polemizowali z twierdzeniami, że walka z małżeństwami i konkubinatami księży jest jednocześnie walką o odnowę moralną ludzi Kościoła. Uważali bowiem, że zakaz związków z kobietami prowadzi, paradoksalnie, do odwrotnego rezultatu: gdy zamknie się ludziom Kościoła drogę realizowania swojej seksualności w sposób legalny i naturalny, będą się mnożyć wśród kleru zachowania niemoralne i perwersyjne, jak chociażby stosunki homoseksualne, czyli sodomia. Wśród licznych argumentów przeciwników celibatu zwraca uwagę problem potomków kleru; polemiści wymieniali w swych dziełach liczne pozytywne przykłady takich dzieci, które potem same wybierały drogę kariery duchownej i działały na rzecz zbawienia wiernych. Niektórzy wreszcie przywoływali księgę oficjalną Kościoła rzymskiego, czyli „Liber pontificalis”, w którym figuruje wielu papieży – synów kapłanów i biskupów. W „Dekrecie” Gracjana. Liczne synody i kolejne sobory laterańskie podejmowały kwestię nikolaityzmu, zakazując małżeństw i związków konkubinackich księży, pozbawiając opornych ich urzędów, nakazując wiernym bojkot odprawianych przez nikolaitów nabożeństw, zabraniając obejmowania urzędów kościelnych po swoich ojcach. Dotyczące klerogamii oraz zakazu konkubinatu dekretały papieskie, postanowienia synodów, kanony kolekcji prawnych średniowiecza, głównie św. Iwo z Chartres, weszły do „Dekretu” Gracjana (zbiory prawa kanonicznego spisanego ok. 1140 r.), stając się wykładnią prawa kanonicznego wobec omawianych zjawisk. Praktyka Kościołów lokalnych. Wydaje się, że w centrum zachodniego świata chrześcijańskiego, w Niemczech, Italii i Francji, Kościół stosunkowo szybko poradził sobie z zawieranymi przez kapłanów małżeństwami, chociaż nie ze zjawiskiem konkubinatu. Natomiast ponawiane przez blisko 200 lat (aż do IV Soboru Laterańskiego w 1215 r.) zakazy dobitnie świadczą, że praktyka Kościołów lokalnych odbiegała od przepisów prawa kanonicznego. Na początku XII stulecia powstała „Kronika Czechów” Kosmasa, w której znajdujemy kilka interesujących fragmentów poświadczających, że czescy księża zawierali oficjalnie związki małżeńskie. Przede wszystkim sam kronikarz, wszak duchowny i dziekan katedry praskiej, był żonaty i bynajmniej tego faktu nie ukrywał. Wspominaliśmy, że dla Czechów wywożących w 1039 r. ciało św. Wojciecha z Gniezna postulaty biskupa o czystość seksualną kapłanów były niezrozumiałe. Podobnie było półtora wieku później. W 1197 r. przebywał w Czechach, w drodze do Polski, legat papieski Piotr z Kapui. Gdy w czasie ceremonii wyświęcania księży zażądał od nich złożenia ślubu czystości, został przez tłum, jak i samych kapłanów, dotkliwie pobity. Nie wiemy, jak zostały przyjęte postulaty legata, gdy powtórzył je w Polsce… Kolejni papieże zdawali sobie sprawę z faktu, że nie wszystkim Kościołom lokalnym mogą stawiać jednakowe wymagania – niektóre z nich wychodziły przecież dopiero z okresu misyjnego, trwała również pamięć o pogańskich powstaniach, nieliczne jeszcze były wciąż szeregi miejscowego kleru. Im bardziej peryferyjny obszar, tym tolerancja papiestwa była większa, np. w Islandii aż do czasów reformacji kapłani i hierarchowie prowadzili tradycyjne życie rodzinne, pojmowali małżonki i płodzili dzieci. Pobłażliwi dla Polaków. Znane są liczne przykłady jeszcze z XIII stulecia, jak wyrozumiała była Stolica Apostolska wobec lokalnie zakorzenionych związków księży z kobietami. Biskupi Rzymu pozwalali np. polskim kapłanom otrzymywać beneficja po ojcach, również duchownych. Interesująca jest przy tym argumentacja papieży, którzy twierdzili, że w Polsce od zawsze tolerowane były małżeństwa kapłanów, legaci Stolicy Apostolskiej rzadko przybywali do państwa Piastów, więc nie mogli skutecznie informować o reformach. Mimo więc licznych zakazów soborowych polscy kapłani zawierali legalne małżeństwa, dopuszczali się bigamii sukcesywnej, przejmowali beneficja po swoich ojcach. Kościół polski jeszcze przez kilkaset lat będzie musiał zmagać się z konkubinatem księży. Ugruntowanie celibatu i powrót pytań. Dla ugruntowania się zasady celibatu miała dla Kościoła katolickiego zasadnicze znaczenie reformacja i zwołany w reakcji na nią sobór w Trydencie. Sobór ten ustanowił w 1563 r., aby kapłani kształcili się w seminariach, zdobywali w nich odpowiednią formację oraz byli uczeni, jak istotną kwestią jest życie w czystości. Wydaje się, że po ważnych reformach w XI w., a następnie po gorącym czasie kontrreformacji, po raz kolejny staje, tym razem przed współczesnym Kościołem, pytanie: czym jest celibat oraz czy jest on niezbędny do sprawowania godności kapłańskiej? Tam w Kościele Katolickim Eucharystia rozumiana jest przede wszystkim jako uczta, do której każdy przystępuje. Wcale nie trzeba iść do konfesjonału by wyspowiadać się ze swoich grzechów, ale wystarczy, że przy spowiedzi powszechnej wypowie w myślach swoje winy (tak jak u protestantów, którzy odrzucają spowiedź uszną), a
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w Polsce żyje blisko 33 mln osób ochrzczonych w kościele katolickim. Mimo że coraz więcej rodziców rezygnuje z sakramentu chrztu – wciąż zdecydowania większość nie wyobraża sobie, aby nie ochrzcić swej pociechy. Przekazujemy najważniejsze informacje na temat obrzędu chrztu świętego w kościele katolickim i jego przebiegu. Chrzest święty: czym jest? Chrzest święty to sakrament, który ma oczyścić z grzechu pierworodnego i wprowadzić we wspólnotę kościoła. W katolicyzmie, osoby nieochrzczone nie mogą przystępować do innych sakramentów. Chrzest mogą przyjmować nie tylko dzieci, ale i dorośli. Zgodnie z wiarą katolicką, chrzest święty: zapewnia życie wieczne, pozwala zanurzyć się w wierze niczym w wodzie (baptisma – biblijne określenie oznacza: zanurzenie), umożliwia zjednoczenie się Trójcą Świętą: z Bogiem Ojcem, Synem Bożym i Duchem Świętego (który pojawił się podczas chrztu Jezusa w postaci Gołębicy). Chrzest święty jest ważnym obrzędem nie tylko dla katolików, ale również dla protestantów, metodystów, mariawitów i osób wyznania prawosławnego. Święto Chrztu Pańskiego obchodzone jest w kościele katolickim w pierwszą niedzielę przypadającą po święcie Trzech Króli. Jedną z pierwszych ochrzczonych osób na świecie był Jezus. Sakramentu udzielił mu Jan Chrzciciel w rzece Jordan. Biblijny opis tego rytuału służy do dziś jako symboliczny punkt wyjścia dla chrześcijan – nawiązuje doń zarówno przebieg obrzędu jak i odpowiedź na pytanie: po co jest chrzest. Zanim przejdziemy do tego, jak współcześnie wygląda przebieg chrztu w kościele – sprawdźmy, jak powinny wyglądać przygotowania do tego sakramentu. Co jest potrzebne do chrztu świętego? Od czego zacząć przygotowania do chrztu? Rodzice dziecka, planując chrzest święty w kościele katolickim, powinni wziąć pod uwagę: wybór ojca i matki chrzestnej, przybliżoną datę, wizytę w kancelarii parafialnej, Dopiero potem można planować strój, listę gości i miejsce, gdzie chcemy zaprosić ich po ceremonii. ​Datę i okoliczności chrztu najlepiej ustalić podczas wizyty w kancelarii parafialnej (wybrana przez nas data może kolidować z innymi zobowiązaniami księży lub kalendarzem wydarzeń parafialnych). Chrzest święty – w trakcie mszy czy po jej zakończeniu? Chrzty najczęściej mają miejsce podczas niedzielnych mszy (w zależności od parafii, mogą odbywać się każdej niedzieli lub w wybrane niedziele w miesiącu). Możliwy jest również sakrament chrztu bez mszy. Trwa odpowiednio krócej i odbywa się przed lub po nabożeństwie niedzielnym lub nawet w inny dzień tygodnia. Chrzest święty a ślub kościelny rodziców Wielu rodziców zastanawia się, czy jeśli nie mają ślubu kościelnego – mogą ochrzcić dziecko. To również zależy wyłącznie od indywidualnego podejścia księdza. Wielu duchownych nie widzi w tym żadnych przeszkód, są jednak tacy, dla których ślub kościelny stanowi warunek konieczny. Chrzest święty a wymagania wobec rodziców chrzestnych Co jest potrzebne do chrztu w przypadku osób, które mają być rodzicami chrzestnymi? Aby zostać matką chrzestną lub ojcem chrzestnym niezbędne mogą okazać się: zaświadczenie ze swojej parafii o tym, że mogą pełnić funkcję rodziców chrzestnych, zaświadczenie o odbytej spowiedzi, zapewnienie podczas chrztu: świecy do chrztu (tradycja nakazuje, by zadbał o to ojciec chrzestny) oraz szatki do chrztu (tym zajmuje się matka chrzestna, mamy chrzestne mogą również zadbać o bukiecik kwiatów). Rodzice, którzy proszą krewnych lub bliskich o to, by zostali chrzestnymi ich dziecka, powinni mieć świadomość, że dla niektórych przedłożenie wyżej wymienionych zaświadczeń może stanowić poważny problem. Dlatego warto wybierać chrzestnych, którzy są praktykującymi katolikami lub nie będą czuli się zakłopotani koniecznością zdobywaniem zaświadczeń. Dawniej panowało przekonanie, że osoba poproszona o bycie chrzestną lub chrzestną – pod żadnym pozorem nie powinna odmawiać rodzicom dziecka. Współcześnie – należy liczyć się z odmową, podyktowaną rozmaitymi względami natury osobistej (często powodem odmowy jest fakt, że ktoś już jest chrzestnym rodzicem dwojga, trojga lub jeszcze większej liczby dzieci). Chrzest święty – przebieg Opisujemy dla was dokładny przebieg chrztu świętego. W dniu chrztu dobrze jest pojawić się w kościele nieco wcześniej, by rodzice chrzestni mogli złożyć zaświadczenia oraz podpisy w dokumentach parafialnych (chyba że wymagano tego wcześniej niż w dzień chrztu). W trakcie chrztu rodzice dziecka i chrzestni muszą również wypowiedzieć odpowiednie kwestie. Opisujemy szczegółowo przebieg przyjmowania sakramentu chrztu, wyjaśniamy, co mówi ksiądz, a co powinni powiedzieć rodzice i chrzestni. Jak przebiega chrzest? Na początku mszy ma miejsce tzw. obrzęd przyjęcia. Co wtedy mówi kapłan, a co rodzice i rodzice chrzestni? Najpierw kapłan pyta rodziców o imię (imiona) dziecka. Kiedy odpowiedzą, zadaje kolejne pytania: Kapłan: O co prosicie Kościół Boży dla… (imię lub imiona dziecka) Rodzice: O chrzest. Kapłan: Prosząc o chrzest dla swoich dzieci, przyjmujecie na siebie obowiązek wychowania ich w wierze, aby zachowując Boże przykazania, miłowały Boga i bliźniego, jak nas nauczył Jezus Chrystus. Czy jesteście świadomi tego obowiązku? Rodzice: Jesteśmy (tego) świadomi (albo: Tak) Kapłan: (do rodziców chrzestnych) Czy jesteście gotowi pomagać rodzicom tych dzieci w wypełnianiu ich obowiązku? Rodzice chrzestni: Jesteśmy gotowi. Kapłan: Drogie dziecko (dzieci) wspólnota chrześcijańska przyjmuje cię (was) z wielką radością. Ja zaś w imieniu tej wspólnoty znaczę was znakiem Krzyża, a po mnie naznaczą was w tym samym znakiem Chrystusa Zbawiciela wasi rodzice (i chrzestni). Następnie kapłan kreśli na czole dziecka znak krzyża. Potem prosi rodziców – i jeśli uzna za stosowne także chrzestnych – aby uczynili to samo. Liturgia Słowa W tej części obrzędu trwa „normalna” msza – odbywa się czytanie pisma świętego, ksiądz wygłasza kazanie. Jeśli dziecko jest niespokojne, głodne lub np. wymaga zmiany pieluszki – z reguły można wyjść z nim do zakrystii. Nie należy jednak przedłużać nieobecności na mszy, gdyż po kazaniu zaczyna się kolejna część liturgii chrztu. Po kazaniu Kapłan: Wszechmogący wieczny Boże, Ty posłałeś na świat swojego Syna, aby oddalił od nas moc szatana, ducha nieprawości, a człowieka wyrwanego z ciemności przeniósł do przedziwnego Królestwa Twojej światłości; pokornie Cię błagamy, abyś te dzieci uwolnił od grzechu pierworodnego i uczynił swoją świątynią i mieszkaniem Ducha Świętego. Przez Chrystusa, Pana naszego. Wszyscy: Amen. Kapłan: Niech was broni moc Chrystusa Zbawiciela, który żyje i króluje na wieki wieków. Wszyscy: Amen. Kapłan: Módlmy się, aby Bóg wszechmogący obdarzył te dzieci nowym życiem z wody i z Ducha Świętego. Następnie kapłan błogosławi wodę (i święci ją, gdy zachodzi potrzeba), po czym zwraca się do rodziców i rodziców chrzestnych: Kapłan: Czy wyrzekacie się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych? Rodzice i rodzice chrzestni: Wyrzekamy się. Kapłan: Czy wyrzekacie się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby was grzech nie opanował? Rodzice i rodzice chrzestni: Wyrzekamy się. Kapłan: Czy wyrzekacie się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu? Rodzice i rodzice chrzestni: Wyrzekamy się. Potem kapłan przyjmuje od rodziców i chrzestnych potrójne wyznanie wiary. Kapłan: Czy wierzycie w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi? Rodzice i rodzice chrzestni: Wierzymy. Kapłan: Czy wierzycie w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, narodzonego z Maryi Dziewicy, umęczonego i pogrzebanego, który powstał z martwych i zasiada po prawicy Ojca? Rodzice i rodzice chrzestni: Wierzymy. Kapłan: Czy wierzycie w Ducha Świętego, Święty Kościół powszechny, obcowanie świętych, odpuszczenie grzechów, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne? Rodzice i rodzice chrzestni: Wierzymy. Kapłan: Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą, w Chrystusie Jezusie Panu naszym. Wszyscy: Amen. Chrzest dziecka (co mówi ksiądz, a co rodzice i chrzestni) Kapłan: Czy chcecie, aby ... otrzymał(a) chrzest w wierze Kościoła, którą przed chwilą wspólnie wyznaliśmy? Rodzice i rodzice chrzestni: Chcemy. Kapłan chrzci dziecko, trzykrotnie polewając jego główkę wodą. Kapłan: (imię dziecka) ..., ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Wszyscy: Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. Jak była na początku teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen Kapłan namaszcza krzyżmem świętym. Kapłan: Bóg wszechmogący, Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który was uwolnił od grzechu i odrodził z wody i z Ducha Świętego, On sam namaszcza was Krzyżmem zbawienia, abyście włączeni w lud Boży, wytrwali w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne. Wszyscy: Amen. Włożenie białej szaty: Kapłan: (imię dziecka)... stałaś się nowym stworzeniem i przyoblekłeś (przyoblekłaś) się w Chrystusa, dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech wasi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka bożego aż po życie wieczne. Wszyscy: Amen. Wręczenie zapalonej świecy. Kapłan: Przyjmijcie światło Chrystusa. Ojciec chrzestny zapala świecę od świecy paschalnej. Kapłan: Podtrzymywanie tego światła powierza się wam, rodzice i chrzestni, aby wasze dziecko, oświecone przez Chrystusa, postępowało zawsze jak dzieci światłości, a trwając w wierze mogło wyjść na spotkanie przychodzącego Pana razem z wszystkimi świętymi w niebie. Potem następuje część eucharystyczna (komunia), po której odmawiane są modlitwy, odczytane ogłoszenia parafialne i błogosławieństwo na zakończenie mszy. Zobacz także: Jeśli nie chrzest, to co? Ile dać księdzu za chrzest? Minimalne i maksymalne kwoty składane w ofierze duchownym Menu na chrzciny: w domu, tradycyjne, wykwintne, na grilla [PRZEPISY]
9IiS4wO.
  • r1rnothspo.pages.dev/28
  • r1rnothspo.pages.dev/81
  • r1rnothspo.pages.dev/36
  • r1rnothspo.pages.dev/58
  • r1rnothspo.pages.dev/10
  • r1rnothspo.pages.dev/36
  • r1rnothspo.pages.dev/73
  • r1rnothspo.pages.dev/44
  • kapłan w kościele katolickim